wtorek, 26 czerwca 2012



Lilia

miłość tęsknotą jest przeogromną
więc wyobraźnią wołam obrazy
i płyną barwy smaki zapachy
echa milczenia
nuty ekstazy
.
.
dłoń w dłoń wpleciona
usta tak blisko
że dwoje jako jedno wygląda
i nasze oczy mówiące wszystko
bo w nich
cały nasz świat się przegląda
.
.
i kiedy tak patrzysz na mnie urzeczony
zmieniam się w lilię białą i wonną
z wolna otwieram dojrzałe dzwony
.
.i wtedy
.
.
jestem
twoją madonną

(AUTOR- brida)

BIAŁE LILIE

AKWARELA

niedziela, 29 kwietnia 2012

UROKI WŁOSKIEGO MIASTECZKA

AKWARELA

Do szlachetnego serca wraca miłość…

Do szlachetnego serca wraca miłość
Jak ptak pomiędzy gałęzie do lasu,
Ni się szlachetne serce nie zrodziło
Wcześniej niż miłość, ni miłość zawczasu:
Równocześnie ze słońcem
Powstała jego promienna oprawa,
Nie po i nie przed słońcem;
Miłość w szlachetnym sercu miejsce bierze,
Równie to zwykła sprawa,
Jak to, że ciepło w ogniu ma swe leże.

Z tą samą siłą się ogień miłości
W szlachetnym sercu pali, co w klejnotach,
Zanim ich bowiem słońce nie oczyści,
Z ich gwiazd wartości nie zstąpi nań cnota;
Wcześniej z nich wydobywa
Swą siłą słońce ich barwy świetliste,
Nim z gwiazd nań wartość spływa:
Tak samo serce, co jest z urodzenia
Szlachetne, dobre, czyste,
Staje za sprawą kobiety w płomieniach.

Miłość w szlachetnym sercu ma siedlisko,
Tak jak siedzibą płomienia jest głownia,
Radośnie płonie tak jasno i czysto,
Nigdy inaczej, zbytnio jest gwałtowna,
Przez co osoba podła
Walczy z miłością, jak swym zimnem woda
Mierzy się z ciepłem ognia.
Miłość w szlachetnym sercu chętnie gości,
To szczęsna dlań gospoda,
Jak dla diamentu kopalni ciemności.

Choć grzeje błoto, to go nie przemienia
Słońce, lecz za to zostaje gorące,
Kto „jam szlachetny” – mówi – „z urodzenia”,
Jest jak to błoto, gdy szlachectwem – słońce:
Być nie należy zdania,
Że jest szlachetność nie płynąca z serca,
Ale ze spadkobrania,
Jeśli go serca nie potwierdzą czyny;
W fale się promień wwierca,
Ale to z nieba blask pada jedyny.

Bardziej niż słońce nasze ziemskie kraje
Inteligencję, co niebo porusza,
Oświeca Stwórca, a ta Go poznaje
I jest Mu, niebo w krąg tocząc, posłuszna,
Wnet otrzymując w dani
Błogosławiące Jego pozdrowienie.
Tak błogosławić pani
Pięknem swym winna, gdy tylko wyzwoli
U kochanka pragnienie
Bycia na wieki posłusznym jej woli.

„Na coś się ważył?” – Stwórca się rozzłości,
Pani, gdy moja dusza przed Nim stanie –
„Sięgnąłeś nieba i ziemskiej miłości
Śmiałeś Me Imię dać na porównanie!
Jam tylko czci jest godzien
I ta Królowa, której nie podoła
Najniegodziwszy zbrodzień!”
Powiedzieć mógł Mu będę: „Z Twej dziedziny
Miała wygląd anioła –
Żem ją pokochał, nie ma w tym mej winy.”



/GUIDO GUINIZZELLI/
przełożył Maciej Froński

czwartek, 22 grudnia 2011

SKUTY LODEM...


OBRAZ OLEJNY 

Przyszła zima

 

Zimno pełne złości
Uderzyło w swej surowości
Wiatr zaatakował nocą
Narobiwszy szkód swoją mocą
W drzewach słychać jęki
Niczym pogrzebowej orkiestry dźwięki
Wicher wpada w biały szał
Jakby ktoś do tańca mu grał
Hen z daleka leci
Szalejąc w śnieżnej zamieci
Ostatnie nim wiosna wróci
Liście potarga i w zagłębienia wrzuci
Rozsierdziła się listopadowa zima
W szary dzień wszystkiego się ima
Pokazuje mroźne zęby i rogi
Narzucała śniegu nam pod nogi
Tęskno chwieje się zmrożona jarzębina
Mróz skostniałe wody spina
Ziemia białym puchem otulona
Gdzieś ostatnia zieleń kona


(Zbigniew Głuszczyk)


ZIMA

AKWARELA...
 JEDZIE ZIMA

Cz. Janczarski
Przypłynęła chmura sina.
Od północy wiatr zacina.
Kot wyjść z domu nie ma chęci.
Coś się tam na dworze święci!

Kraczą wrony na parkanie:
- Jedzie zima, groźna pani!

I już lecą z nieba śnieżki,
zasypują drogi, ścieżki,
pola, miedzę i podwórka,
dach, stodoły, budę Burka.

Kraczą wrony na jabłoni:
- Jedzie zima parą koni!

Mróz ściął lodem brzeg strumyka.
Zając z pola w las pomyka.
Krasnalowi zmarzły uszy,
już spod pieca się nie ruszy!

Kraczą wrony na brzezinie:
- Oj, nieprędko zima minie!

środa, 30 listopada 2011

ZAGAJNIK JESIENNY

AKWARELA                                  

Ja samotna

 
Sama, sama, zupełnie sama
W tym samym miejscu ale w innym czasie
Sama, sama, jak drzewo na pustyni
Tak wiele się zmieniło od tamtej jesieni
 
Kto odprowadzi cię do domu dzisiejszej nocy?
Kto ukołysze cię do snu dzisiejszej nocy?
Kto wyzna tobie miłość dzisiejszej nocy?
Kto obudził się obok ciebie wczorajszego poranka?

Sama, sama, zupełnie sama
Czy teraz już wiesz, że przemija sława?
Próżny człowieku pamiętaj o próżności
Bo najgorszą  rzeczą  jest umierać w samotności
 
Kto obudził się obok ciebie wczorajszego poranka?
Kto odprowadzi cię do domu dzisiejszej nocy?
Kto ukołysze cię do snu dzisiejszej nocy?
Kto wyzna tobie miłość dzisiejszej nocy?
A.KĄKOL

piątek, 25 listopada 2011

"BARWY JESIENI NA POLANIE"

AKWARELA...



P.S. Jesiennej miłości

I oto nadeszła pora
czerniawa traw zżętych
pozostał za nami
kosmos jesienny
przyszło nam u drogowskazu
z napisem "donikąd" stanąć
a w nas słowa jak ptaki zmoknięte
a w nas myśli strachliwe jak zając
i oto czas nadchodzi
wyjaśnień nie zbędnych
stoimy obok chociaż
na wyciągnięcie ręki
Żeby choć chwila niewielka
by spokój znowu znaleźć
lecz w nas słowa jak ptaki zmoknięte
lecz w nas myśli strachliwe jak zając
i oto popatrzmy tylko
stoimy na rozdrożu
z którego każde odejść
osobną drogą może
I każde z nas obce pośród
stron świata wybierając
bo w nas słowa jak ptaki zmoknięta
bo w nas myśli strachliwe jak zając
a tyle drogi przed nami
tyle światów przed nami
a tyle pieśni jeszcze tyle pieśni przed nami
Wolna Grupa Bukowina